Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy
(1898-1984)Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik
t. IV
60. List okrężny
Po Kapitule Generalnej.
Carissimi!
Jesteśmy po odbytej Kapitule Generalnej. Z rozrzewnieniem wspominamy te historyczne dni. Dziękujemy z całego serca Bogu za wszystkie łaski, które niby strumień spłynęły na nas i na nasze obrady.
Pod przemożną opieką
Czuliśmy, że obrady nasze odbywały się pod szczególniejszą opieką Chrystusa Pana i Wodza naszego. Czuliśmy, że Chrystus Pan uważał w te dni sprawę naszą za sprawę swoją. Wszak Towarzystwo nasze to wyłączne władztwo Chrystusowe. W nim pragnie Chrystus żyć jakby drugim swoim życiem. Toteż w Chrystusie położyliśmy wszystkie nasze nadzieje. Wołaliśmy do Niego z ufnością: „Pomnij na zgromadzenie Twoje, któreś posiadł od początku" (Ps 73,2).
Roztoczyła nad nami swą opiekę Królowa Wychodźstwa Polskiego. Ona jak Matka miłościwa stanęła przy kolebce Towarzystwa 19 lat temu. Odtąd ukochała nas sercem matczynym. Za serce płaciła Sercem. Toteż w czasie obrad prowadziła nas za rękę, pochylała się litościwie nad nami, orędując za nami u Syna swego.
Z nami był duch Założyciela. Opatrzność Boża sprzęgła go nierozerwalnie z nami na wszystkie czasy. Przypominały nam się Jego słowa:
„Was nie żegnam. Między nami nie ma dali. Wszędzie nas łączą Potulice i potulicki duch. W nim zawsze się odnajdziemy".
Gdyby żył, byłby na pewno uczestniczył w obradach tej pierwszej Kapituły Generalnej.
Czuliśmy przed sobą żywą obecność Matki Towarzystwa. „Wkoło was to Towarzystwo, które was jako synów swoich wita i do serca tuli". W te dni Matka Towarzystwa z ufnością i czułą miłością spoglądała na nas. Zdawała się nam mówić: „W ręce wasze oddaję ducha Mego".
W duchu nadprzyrodzonym
Obrady tej historycznej Kapituły Generalnej odbywały się w duchu nadprzyrodzonym. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie jakieś zwykłe zebranie czy konferencja. W wizji jawił się nam Wieczernik, gdzie na zebranych apostołów zstąpił Duch Święty.
Uważaliśmy się za narzędzia w rękach Opatrzności Bożej, która nas wybrała dla realizowania zadań Towarzystwa.
W ciągu obrad brzmiały nam bezustannie wielkie słowa Założyciela, które niby mocarne zaklęcia, zawarte są w ceremoniale profesji: „Nie odmawiajcie Bogu żadnej ofiary. Sprawa Boża niech będzie sprawą waszą. Świętość i pożytek Towarzystwa niech będą waszą synowską troską". Toteż żadne względy osobiste nie potrafiły przysłonić nam tego, co jest rzeczą najważniejszą, większej chwały Bożej oraz dobra Towarzystwa.
W czasie obrad panowała atmosfera zgody i miłości. In necessaris unitas, in dubiis liberras, super omnia autem carifas. Nasze serca biły w takt serca Towarzystwa. Z nim zespolone tworzyły istotne cor unum et anima una. Zdaje się nam, że o naszej Kapitule Generalnej będzie można kiedyś powtórzyć, co powiedział ks. Rua o odbytej VIII Kapitule Salezjańskiej: „Miłość i zgoda, pragnienie większej chwały Bożej i pożytku zgromadzenia przyświecały naszym obradom".
O odnowę ducha
Powiedziano, że przy narodzeniu każdego zgromadzenia realizuje się słowa Chrystusa: Ignem veni mittere in terram.
Przed 19 laty ręka Boża rozpaliła na tej naszej ukochanej polskiej ziemi nowe ognisko. Buchnęło ono potężnym płomieniem, tak potężnym, że wielka wichura wojenna nie zdołała go wygasić, lecz jeszcze więcej je rozpaliła.
Kapituła Generalna wzięła sobie za zadanie, by ująć to ognisko w jeden ognisty strumień, co by grzał, palił i świecił. Co by, niby słup ognisty, wskazywał drogi Boże polskiemu wychodźstwu i by przy nim ogrzać się mogły przyszłe pokolenia chrystusowców.
Od 1.500 lat - od czasu kiedy istnieją zakony, każdemu z nich grozi jedno wspólne niebezpieczeństwo - utrata pierwotnego ducha. Duch oziębłości potrafił już niby dynamit rozsadzić i najpiękniejsze dzieła Boże. l nam od samego zarania groziło to niebezpieczeństwo. Dlatego też umieściliśmy w naszej modlitwie wieczornej tę pokorną prośbę do Matki Bożej: „Zachowaj nas od wszelkiego złego, a mianowicie od każdej choćby najmniejszej oziębłości".
Zadaniem tej Kapituły Generalnej jest wielka odnowa ducha, owego spiritus principalls, którego tchnął w nas Duch Święty w początkach istnienia Towarzystwa.
Treść obrad
Radziliśmy nad tym, jak odnowić ducha Towarzystwa w świetle Ustaw i wskazań Założyciela. Zastanawialiśmy się nad wiernością dla ślubów zakonnych. Uchwały dotyczące ślubu ubóstwa miały na celu, żeby takie od zewnątrz obwarować nasze zobowiązania, płynące ze ślubu ubóstwa.
Obok ślubów główną podstawą życia zakonnego to życie wspólne. Uchwały w tym względzie zdążały do tego, by zwłaszcza nasze samotne placówki duszpasterskie uchronić przed izolacją.
Kongres Zakonów położył wielki nacisk na wychowanie młodzieży zakonnej, l pod tym względem obrady nasze dały dobre wyniki. Staraliśmy się, by zabezpieczyć naszym wychowankom głębokie wyrobienie wewnętrzne oraz odpowiedni poziom naukowy mający przygotować ich do przyszłej odpowiedzialnej pracy apostolskiej.
Zastanawialiśmy się nad tym, jak ma wyglądać wewnętrzna postawa kapłana chrystusowca. Również jego stosunek do wiernych był przedmiotem długiej dyskusji.
Większe ukochanie ideałów
Rozpaliła się miłość dla Chrystusa, Wodza naszego oraz dla najczulszej naszej Matki. Ta cześć i miłość znalazły swój wyraz w ofiarowaniu się Towarzystwa Najświętszemu Sercu Bożemu i Niepokalanemu Sercu Jego Najświętszej Matki. Wysłaliśmy też osobną prośbę do Ojca Świętego o przyspieszenie ogłoszenia dogmatu Wszechpośrednictwa łask Matki Bożej.
Pogłębiła się również nasza cześć dla Ustaw Towarzystwa stanowiących zasadniczy dokument jego ducha. Żeby podnieść cześć dla Ustaw, Kapituła Generalna zaleciła, by członkowie raz w tygodniu odbywali rozmyślanie na ich temat.
Wzmogła się cześć dla naszego Założyciela, dla jego wielkich wskazań rzuconych na drogi naszych posłannictw. Pragniemy stać na straty wielkich myśli i zaleceń naszego Założyciela. Jego duch będzie zawsze z nami, będzie nam natchnieniem w naszych pracach, walkach i cierpieniach.
W nowy okres
Wkraczamy w nowy okres dziejów Towarzystwa z tym wielkim Bożym optymizmem, tak właściwym naszemu Założycielowi. Wkraczamy radośnie i pełni Bożego entuzjazmu, natchnieni jego maksymalizmem i przejęci jego duchem ofiary; „Nic dla siebie, wszystko dla Boga, dla naszego drogiego Towarzystwa i dla polskich dusz na wychodźstwie".
„Ufamy łasce Bożej. Pokładamy ufność w Tym, który nas powołał i w którym wszystko możemy. Do ufności pobudza nas nasza Niebieska Pani, której opiece polecamy wszystkie dni naszego życia zakonnego" (obrzęd profesji).
Korzystam jeszcze z tej okazji, by w imieniu nowego Zarządu Towarzystwa podziękować wszystkim członkom za modlitwy w intencji naszej Kapituły. Dziękuję zwłaszcza chorym za ofiarowane w tej intencji cierpienia.
Osobiście zaś dziękuję tym, którzy przesłali mi życzenia a zwłaszcza za przyrzeczone modlitwy.
Niech Bóg błogosławi wszystkim Waszym sprawom, pracom apostolskim i przedsięwzięciom. „Bądźcie naśladowcami Bożymi, jako synowie najmilsi i postępujcie w miłości jako i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie za nas na dar i na ofiarę Bogu" (Ef 5,1-2).
Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem
(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 września 1951 r.
Druk: LO IV, s. 5-8.