3. List okrężny

Non de hoc saeculo!


 

Kochani Księża!

W dniu 19 lutego minęło 25 lat od chwili, gdy w Bazylice Gnieźnieńskiej otrzymałem święcenia kapłańskie. Pamiętam, że wówczas prosiłem Pana Jezusa gorąco o jedną rzecz, a mianowicie o to, by mi pozwolił być dobrym kapłanem, chroniąc mnie od zeświecczenia. Ta moja prośba znalazła również wyraz w napisie na obrazku prymicyjnym, wyjętym z psalmu: „O jedno prosiłem Pana i tego pragnę, bym mieszkał w domu Pańskim po wszystkie dni życia mego.

Czym przez te 25 lat zaszczytnego urzędu kapłańskiego pozostał wierny temu o co prosiłem, niechaj to Bóg osądzi. Dziś w każdym razie, przeżywając z rozrzewnieniem swój pierwszy jubileusz kapłański, nadal Boga o tę wielką łaskę proszę nie tylko dla siebie, ale i dla Was, z którymi mnie Opatrzność Boża sprzęgła w jeden solidarny hufiec Boży. Zdajemy sobie bowiem wszyscy z tego sprawę, że z głębokiego przejęcia się ideałami kapłaństwa płynie tajemnicza moc, a z drugiej strony w dzisiejszych przełomowych czasach duch zeświecczenia wśród kapłanów byłby wielką klęską dla Kościoła.

Czasy naprawdę przełomowe. Jesteśmy świadkami walnej rozprawy elementów zbezbożniałych, zbrutalizowanych i zdemonizowanych z Kościołem świętym. Toczy się zacięta walka dobra ze złem. Byliśmy spokojni o wynik potwornej wojny światowej. Z nie mniejszą ufnością wierzymy w ostateczne zwycięstwo sprawiedliwości nad fałszem i podstępem szatańskim. Polska, która stoi w środku tej walki, wyjdzie z niej zwycięsko. Mimo zakusów wrogich Kościołowi świętemu, zachowa ona wiarę w „starego Boga". Nie sprzeniewierzy się swemu dziejowemu posłannictwu. Jak kiedyś Jasna Góra w czasie szwedzkiego potopu, tak będzie Polska twierdzą Kościoła w ciężkie dni rozprawy.

Nie znaczy to jednak, byśmy my kapłani, mieli ręce założyć i spokojnie przyglądać się tym gigantycznym zmaganiom w dziedzinie ducha. Właśnie teraz wybiła dla nas godzina dziejowa. Przez nas właśnie ma Chrystus odnieść to świetne zwycięstwo. Wprawdzie nie wolno nam zajmować się polityką. Polityka kapłana, jak powiedział pięknie św. Jan Bosko, to polityka „Ojcze nasz". Pomożemy jednak Kościołowi świętemu w tej walce przez wytężoną pracę apostolską, idącą w parze z głębokim życiem wewnętrznym. „Dzisiaj już nie przeciętne ale heroiczne cnoty kapłanów zdołają światem wstrząsnąć i go porwać" (ks. prof. dr Wicher „O posłannictwie i zadaniach kapłanów"). Jak z jednej strony prawdą jest, że „omne malum ex clero", tak niemniej jest również prawdą, że „omne bonum ex clero".

W tej godzinie dziejowej zwłaszcza musimy sobie uprzytomnić, że jako kapłani jesteśmy „non de hoc saeculo" - nie z tego świata. Kapłan działa w tym świecie zawsze jako obce ciało. Im ktoś z dalszych stron przychodzi, tym jest bardziej obcym. A skąd przychodzi kapłan? Czy z innego kraju? Czy z innej części ziemi lub z innej planety? Kapłan przychodzi z innej rzeczywistości, która nie ma drugiej rzeczywistości, tej z tamtej strony. Już sam zewnętrzny wygląd, jego ubiór, potwierdzają tę prawdę, że kapłan jest obcym dla świata. A choćby nie miał nawet ubioru kapłańskiego, to oblicze jego kapłańskie mówić będzie, że jest on z innego świata. Biskup Sailer opowiada o jednym ze swoich kapłanów, że wyglądał jak gdyby zawsze myślał o czymś, co nie jest z tej ziemi.

Jeszcze bardziej obcej dla świata jest nauka, którą głosi kapłan. Pozostanie ona zawsze tak jak on sam, „non de hoc saeculo" i będzie zgorszeniem dla świata. Przecież i nauka Jezusa Chrystusa była wówczas zgorszeniem dla żydów dlatego tylko, że tak samo jak Jego Królestwo Prawdy, Pokoju i Miłości z tego świata nie były. Trudno zrozumieć światu, jeśli słowem i przykładem powtarzamy za Jezusem: „Błogosławieni ubodzy duchem, błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie, błogosławieni cisi". Wszak świat ceni to, co błyszczy, co przyno- si sławę. Świat ceni bogactwo, powodzenie, zapominając o wieczności.

Choć jednak nie jesteśmy z tego świata, to nie wolno nam się odgradzać od niego chińskim murem. Kapłaństwo Chrystusowe bowiem nie jest ustanowione dla życia izolowanego i dalekiego od ludzi. Kapłanami jesteśmy nie dla siebie, lecz przede wszystkim dla ludzi. „Ex hominibus assumptus, pro hominibus constituitur" (Hbr 5,1). Choć Chrystus umiłował samotność i ukrycie, nie był przecież nigdy eremitą, trzymającym się z dala od ludzi, tak samo św. Paweł. Po swym nawróceniu przebywał wprawdzie jakiś czas na pustyni, lecz tylko dlatego, by móc dojrzeć wewnętrznie. Potem jednak znowu wraca do ludzi jako apostoł. Wynikało to jednak z nakazu Chrystusowego, by Apostołowie poszli przepowiadać Ewangelię na cały świat. Był to nakaz prawdziwie duszpasterski.

W pracy duszpasterskiej pamiętajmy jednak ustawicznie o ostrzeżeniu św. Pawła „nolite conformari huic saeculo" (Rz 12,2) oraz o przestrodze św. Augustyna: „non amemus saeculum" (Sermo 108,1).

Ów „duch świata" - „spiritus saecularis" wynoszący dziś prasę, literaturę, zagraża każdemu z nas. Niebezpieczeństwo zaiste wielkie, by przedkładać korzyści materialne nad duchowe, oceniać placówkę, zajęcia według zysków i dochodów. Jak często przystępuje kusiciel do kapłana podobnie jak do Chrystusa z tą ponętną obietnicą: „To wszystko dam tobie, jeżeli upadłszy, uczynisz mi pokłon" (Mt 4,9).

Rodzonymi dziećmi owego ducha „spiritus saecularis" to duch cielesności „spiritus carnalis", ów nadmierny kult ciała, ów bezwstyd w życiu codziennym. A przecież „in animam maligna non fiat spiritus" i „homo arwmdis non percipit guod est Dei". To duch buntu, lekceważenia autorytetu i uznawanie tylko siły fizycznej. A przecież: „Kto was słucha, mnie słucha, kto wami gardzi, mną gardzi". - To duch zakłamania i faryzeizmu „spiritus mendacii". Spotykamy się dziś z nim na każdym kroku. Spotykamy go na ustach polityków i na łamach gazet. A duch Boży, to duch prawdy. Niczym Bóg się tak nie brzydzi jak kłamstwem, bo sprzeciwia się ono Jego istocie.

Oby nas Bóg uchronił od tego ducha wraz z jego przejawami. Wówczas tylko bowiem wywierać będziemy zbawienny wpływ na dusze przez Opatrzność pieczy naszej powierzone. Tak pięknie pisze o tym Prymas Założyciel w przedmowie do książki „Charyzmaty duszy i pracy kapłańskiej".

„...nade wszystko atoli podbija ludzi wierzących i niewierzących potęga nadprzyrodzonej strony w życiu i działalności kapłańskiej. - A więc duch wiary i modlitwy, skupienie wewnętrzne i świętość, prosty i umartwiony tryb życia, niezmącona względami ludzkimi miłość do dusz, zwłaszcza słabych i upadłych oraz bohaterski i apostolski wysiłek w realizowaniu maksymalnych programów wiary zarówno w ofierze nadprzyrodzonej jak i zewnętrznym życie jednostkowym i zbiorowym".

Trzeba się modlić i równocześnie walczyć nie tylko z sobą, ale i z przewrotnymi zasadami, głoszonymi przez apostołów Antychrysta. Trzeba ustawicznej ofiary, poświęcenia. Nieraz Pan Bóg żąda nawet ofiary całopalenia - złożenia w ofierze życia swego na ołtarzu kapłaństwa.

Taka ofiarę złożył zmarły niedawno nasz wieki przyjaciel śp. ks. prał. dr A. Żychliński. Jako młody profesor był niezmiernie zatroskany o myśl, czy jego wychowankowie jako kapłani odpowiedzą trudnemu swemu zadaniu. Zdawał bowiem sobie sprawę z tego, że nadchodzą czasy wyjątkowe, l oto zdobywa się na akt heroiczny. Było to w oktawie Zesłania Ducha Świętego roku 1926. Wydawało się, że burza jeszcze bardzo daleka, lecz wielki ten kapłan czuł ją już blisko siebie. Wówczas to uroczystym aktem ofiaruje życie swoje nie tylko za swoich wychowanków, ale za wszystkich polskich kapłanów. Chodzi mu o to, żeby uprosić dla nich pomoc nadprzyrodzoną na te czasy przełomowe. Bóg przyjął jego ofiarę. Zsyłał mu choroby i utrapienia aż przed trzema miesiącami nadeszła chwila ostatecznego przyjęcia jego ofiary przez Boga. Zanim powtórzył ostatnie swoje słowa na ziemi „spes nostra, salve", przypomniał swemu otoczeniu ów akt ofiary z życia przed 20 laty.

„Wyrzekamy się ducha tego świata, którego Ty potępiłeś". Takie przyrzeczenie składamy w każdy pierwszy piątek, ponawiając akt oddania się Sercu Bożemu. Przejmujmy się ciągle na nowo tym uroczystym przyrzeczeniem, w którym leży tajemnica naszego powodzenia w pracy duszpasterskiej. Wszczepiajmy się coraz dogłębniej w Chrystusa, ten Boski winny szczep, który Krwią swoją Najświętszą leczy anemię kapłańskich serc. Wówczas „per ipsum, cum ipso et in ipso" gromadka kapłanów chrystusowców spełni swoje zadanie na odcinku sobie powierzonym.

Niech tę wielką łaskę uprosi nam św. Józef, wzór życia wewnętrznego, który w tym miesiącu w szczególny sposób patronuje naszemu Towarzystwu. Polecając Towarzystwo i siebie Waszemu „memento" kapłańskiemu, przyrzekam specjalne modlitwy w intencji pogłębienia Waszego życia wewnętrznego.

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem, kochający Was w Chrystusie Jezusie

(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 marca 1946 r.


Druk: LO I, s. 14-17.

odsłon: 7047 aktualizowano: 2012-01-29 20:20 Do góry