Odezwa w sprawie pomocy Duchowieństwu Archidiecezji Gnieźnieńskiej.

Gniezno 15 II 1948.

Drodzy i umiłowani w Chrystusie Panu Diecezjanie!

Po ustaniu działań wojennych nasza archidiecezja leczy się powoli z ran, które okupacja hitlerowska zadała życiu religijnemu. Z serdecznym podziwem patrzę na to, jak ofiarne serca odbudowują zniszczone świątynie; jak ciężko zaoszczędzonym groszem uzupełniają zrabowane i poniszczone sprzęty i szaty liturgiczne, by w naszych kościołach w godny sposób oddawano cześć Panu Bogu; jak nie szczędzą ofiar, by na drogach i przy zagrodach stawiać nowe pomniki i krzyże.

Budzi się i gruntuje wszędzie wiara. Świątynie zapełniają się. Przychodzicie tłumnie do Sakramentów św. Widzę w tym wzroście religijności widoczną łaskę Bożą, wysłużoną nam przez naszych męczenników kapłanów i świeckich, którzy w obozach, więzieniach i na frontach życie i cierpienie swoje składali Bogu w naszej intencji.

Są jednak i braki w naszym życiu kościelnym. Wskazywały na nie dawniejsze i nowsze orędzia Episkopatu Polskiego. Nie będę ich powtarzał. Jedną troską wśród innych chciałbym się dziś, Kochani Bracia, z Wami podzielić.

Chodzi mi o naszych kapłanów, o Waszych duszpasterzy. Wojna przerzedziła w okrutny sposób ich szeregi. Na 394 kapłanów naszej archidiecezji zginęło 175, a więc prawie połowa. Dziś po wliczeniu wszystkich księży nowo wyświęconych i kapłanów z innych dzielnic Polski, którzy objęli u nas placówki osierocone, na 272 parafiach pracuje zaledwie około 200 kapłanów. Wiele ośrodków duszpasterskich jest jeszcze bez kapłana a parafie osierocone są obsługiwane przez okolicznych księży. Jest to często praca ponad ich siły. Niektórzy księża są zmuszeni odprawiać po trzy Msze św. w niedziele i święta, wygłaszać trzy razy słowo Boże, na czczo odbywać dalekie nieraz drogi w pogodę i niepogodę, by spełniać swą posługę duszpasterską, nauczycielską i społeczną.

Z radością i uznaniem stwierdzam, że czynią to ochotnie, w duchu Chrystusowego poświęcenia się, choć już niejeden zapadł z tego powodu ciężko na zdrowiu. Spełniają gorliwie nałożony im obowiązek mimo trudności, które niekiedy napotykają w swym duszpasterzowaniu.

Na ogół wierni są bardzo przywiązani do Kościoła i swego kapłana. Pod wpływem jednak wrogich agitacji tu i tam zatraca się, nawet u wiernych katolików, właściwy pogląd na duszpasterza. Wrogowie wiary szerzą oszczerstwa, jakoby kapłani byli niepotrzebni, nie pracowali dla społeczności i żyli wygodnie, mało się troszcząc o sprawy boże i ludu. Otóż tak nie jest. Oświadczam Wam, że dziś niejeden ksiądz musi nadmiernie wytężać swe siły, by sprostać swym obowiązkom, a przy tym niejeden ma biedę. Różne są tego przyczyny.

Dochody księdza parafialnego są często niewystarczające, by zapewnić mu odpowiednie utrzymanie. Parafie wiejskie były przyzwyczajone do tego, że ksiądz proboszcz miał uposażenie w ziemi, która dawała mu odpowiednie środki utrzymania. Dziś atoli stosunki i niesumienność pewnej części dzierżawców ziem kościelnych sprawiają, że wiejski kapłan na wsi nie może kupić sobie sutanny, ani potrzebnego obuwia, a tam gdzie dzierżawca nie pokrywa przypadających nań opłat skarbowych, bywa obkładane aresztem skromne powojenne umeblowanie proboszcza. Dobrowolne zaś ofiary otrzymywane z racji ślubów, pogrzebów i innych kapłańskich posług, są na ogół drobne, niekiedy nikłe.

Dochodzi więc do tego, że niejeden kapłan cierpi niedostatek, w czasie choroby nie ma środków, by się leczyć i nie może uzupełnić potrzebnego przyodziewku czy obuwia, nie mówiąc o innych wydatkach związanych z jego stanem, np. na książki i czasopisma kapłańskie.

Mówię Wam, drodzy Diecezjanie prosto i otwarcie, jak kapłańskie sprawy materialne dziś wyglądają, ponieważ wiem, że są w obiegu mylne zapatrywania o uposażeniu waszych duszpasterzy, a sami kapłani ze zrozumiałych względów nie wynurzają przed Wami swych doczesnych kłopotów.

Jakie wypływają stąd wnioski? Powinniście o to dbać, by kapłan, jako wasz duszpasterz i ojciec waszych dusz, miał odpowiednie swojemu stanowi zaopatrzenie materialne. Jeżeli całe życie poświęcił Panu Bogu i dobru Waszych dusz, słuszna to rzecz, byście odnosili się do niego z miłością i zaufaniem w rzeczach wiary, a zarazem z życzliwością w materialnych sprawach. Taka jest nauka i odwieczna praktyka Kościoła. Jest bowiem niewątpliwie przykazaniem Chrystusa Pana, by księża mieli utrzymanie ze swego kapłaństwa, czyli by wierni z racji uczestnictwa w obrzędach świętych utrzymywali swych duszpasterzy zgodnie z warunkami czasu i miejsca.

Tak pojmowano rozkazanie Pana Jezusa w czasach apostolskich i w ciągu długich wieków istnienia Kościoła. Tak też pojmują i dziś wierni swój obowiązek wobec duszpasterza tam, gdzie panuje właściwy stosunek parafii do kapłana. Wypływa stąd m.in., że w wiejskich parafiach powinno się udzielać pomocy duszpasterzowi, posyłając po niego konie, gdy ma się udać do sąsiedniej osieroconej parafii z posługą duchową.

Czynsze dzierżawne, dziś nierównie niższe niż przed wojną, powinni dzierżawcy wpłacać zgodnie z kontraktem, którym się związali.

Opłaty za pogrzeby, śluby itp. posługi zostały w archidiecezji naszej zastąpione dobrowolnymi ofiarami wiernych. Te dobrowolne ofiary powinny atoli pokrywać wydatki związane z samym świętym obrzędem i być przyczynkiem do utrzymania duszpasterza.

Wreszcie ofiary składane na tackę kościelną powinny pokrywać potrzeby kościoła i służby bożej. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dziś jedna świeca ołtarzowa kosztuje ponad tysiąc złotych, nie mówiąc już o kosztach utrzymania kościoła, i sprawowania świętych obrzędów oraz utrzymania plebanii, służby kościelnej i samego kapłana.

Drodzy w Chrystusie Bracia! Nie mam zamiaru podawać Wam przepisów w sprawie Waszej ofiarności na rzecz Kościoła i waszych duszpasterzy. Pozostawiam to Waszej wierze i Waszym katolickim sercom. Niech życzliwości dla Kościoła i do Waszych duszpasterzy nie przesłania Wam niechętna Kościołowi propaganda. Kapłan wyszedł z ludu czyli spośród Was i prowadzi Was do wieczności. Ułatwiajcie mu to święte zadanie.

Pragnę, by w naszej archidiecezji, najstarszej w Polsce, takie istniało wszędzie zaufanie i życzliwy stosunek między kapłanem a wiernymi, jakie panowały w pierwszych gminach chrześcijańskich, o których Pismo św. świadczy, iż mnóstwo wierzących miało jedno serce i jedną duszę... Apostołowie zaś z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa Chrystusa i była nad nimi wszystkimi wielka łaska, bo nie było między nimi nikogo w niedostatku (Dz Ap 4,32-34).


Druk: Kard. August Hlond, W służbie Boga i Ojczyzny. Wybór pism i przemówień 1922-1948,
red. S. Kosiński, Warszawa 1988, 
s. 238-241.

odsłon: 6207 aktualizowano: 2012-03-15 00:00 Do góry