List do Księży z Obozu Koncentracyjnego w Dachau.

Rzym, dnia 10 czerwca 1945 r.

Moi Kochani Księża!

Otrzymaliście moją depeszę z 30 maja? Był to pierwszy krzyk radości, który wyrwał mi się z duszy po otrzymaniu konkretnych informacji o Waszym wyzwoleniu. Trudno słowami wyrazić moje szczęście i to głębokie uczucie ulgi. Jakże dziękowałem Bogu i Matce Najświętszej, że przynajmniej Wasza garstka przebyła okropności obozu! Najprzód doszły mnie nazwiska ks. kan. Jedwabskiego, ks. dra Brossa, ks. dziekana Zenkera i ks. Cegiełki. Potem nadeszły kompletne spisy duchowieństwa świeckiego. Natomiast nie ma jeszcze listy zakonników i brak zupełnie wiadomości o świeckich panach, wśród których na pewno są tacy, których znam.

Z jakimże wzruszeniem przeglądałem Wasze spisy, oczywiście najprzód wykazy moich księży wielkopolskich. A więc archidiecezja gnieźnieńska, jakże skatowana, niemal wytępiona! Ile mąk, ile udręki i krwi! Zaledwie 65 żyjących. Powoli czytam Wasze nazwiska. Przystaję przy każdym, staram się odtworzyć w duszy Waszą postać, tu i tam zaglądam po szczegóły do ostatniego "Rocznika" z 1938 r. Przy niektórych zatrzymuję się dłużej: ks. Banaszak Antoni ...; ks. Burian ...; ks. Gałęzowski ...; ks. Handtke ...; ks. Napierała ...; ks. Palewodziński ...; ks. Tadrzyński ...; ks. Zenker ... Potem archidiecezja poznańska - jakżeż rozgromiona i wyniszczona! Tylko 129 przetrwało katusze, głód, choroby. Więc młody ks. Adamczewski ...; więc ks. Bross...; więc ks. Dymarski ...; więc ksiądz kanclerz i kanonik Jedwabski ...; ks. dr Koperek! ...; więc ks. Maćkowiak ...; ks. Mizgalski ...; ks. Ogrodowski ...; ks. Spachacz ...; ks. Witaczak, itd. Za każdym nazwiskiem powtarzam: Deo gratias! Chwała Bogu, że żyje! Łaska Boża, że żyje, że żyjemy.

Ale przy końcowym rachunku silny skurcz serca, że Was przecież tak niewielu, bo niespełna dwieście, a wywieziono Was co najmniej 600. Kościoły nasze pokryły się po raz pierwszy purpurą męczeńską; Boża rola wielkopolska piła krew wiernego Chrystusowi ludu i piła krew kapłańską. Mistyczny zadatek łask na przyszłość wiary w Polsce, na apostolskie trudy nasze, na świętość i żarliwość dalszych pokoleń, pracowników ewangelicznych!

Szukałem również znajomych księży z innych diecezji. Z radością stwierdziłem, że mi. uratowali się ks. kanonik Lubowiecki i ks. dr Halla oraz proboszcz skoczowski ks. Biłko. Zdziesiątkowana została biedna diecezja chełmińska. Także płocka, włocławska, łódzka - postradały setki kapłanów. Wszędzie ubytki w szeregach, ale zyski niepomierne w duchu. Materialne straty wszystkiego w kościołach i na plebaniach, ale powiew Ducha Św. w duszach. Ofiarą i krwią odkupiono odrodzenie. Normę oportuit haec pali?

Starajcie się, kochani Księża i Zakonnicy, tak się fizycznie wzmocnić, iż byście po powrocie do kraju mogli pełni sił zabrać się do Bożego żniwa, które tam dojrzewa wielkie, ogromne i pilne. Duch Was ożywiać będzie, jakiego Polska jeszcze nie widziała, bo pogłębiony pięcioletnimi rekolekcjami, oczyszczony cierpieniem, uformowany mocami Ducha Pocieszyciela. Żeby Wam tylko zdrowie dopisało, bo trzeba nam będzie pracować za siebie i za pomarłych. Przyjdzie nam mi. reorganizować całe życie kościelne, straszliwie zdewastowane. Więc nie gasząc ducha, który Wam piersi rozpiera, dokładajcie starań, by siły fizyczne tężniały, by się nerwy odprężały, by choroby leczyć, by do równowagi wracać, by zapał i poryw zachować. Zapomnijcie o tym, co bolało, nastawiajcie się psychicznie na to, co nas w kraju czeka, czego się naród po nas spodziewa. Niezbadanym zrządzeniem Opatrzności wycierpiała Polska wszystko, co człowiek i naród wycierpieć może. Te rany tylko bezgraniczna miłość i zupełne poświęcenie ugoić zdołają, oczywiście z łaską Bożą i pomocą Matki Najświętszej.

Bardzo nad tym ubolewam, że nie jest nam jeszcze dane wrócić do kraju, a Wy obozu opuścić nie możecie. Bądźcie atoli dobrej myśli. Skończy się ta pokuta i Wasza niewola. Może się nam bramy kraju prędzej otworzą, niżby to okoliczności dzisiejsze przypuszczać pozwalały. A potem już nastanie wielki okres świetnych dziejów polskich, bardzo trudny z początku, ale owiany duchem Chrystusowym.

Odwiedzi Was wkrótce J.E. Biskup Gawlina, którego Ojciec św. ustanowił Ordynariuszem Polaków w Niemczech. Jemu powierzycie swe troski, a gdy Wam sił starczy, stawcie się do Jego dyspozycji, by w ducha dwumilionowej rzeszy polskiej w Niemczech przygotować na niedaleką już odbudowę życia narodowego w kraju.

Dołączam parę okruchów myślowych wydanych w czasie wojny w Watykanie, w Szwajcarii, w Anglii. Ojciec św. pamięta o Was i najczulej Wam błogosławi.

Ja pozostaję jeszcze jakiś czas w Rzymie, bo sprawy nasze tego wymagają. Ale skoro się stąd wyrwę, wszystko zrobię, by najprzód do Was dotrzeć. Tymczasem zasyłam Wam, wszystkim drogim Rodakom w obozie, swe najserdeczniejsze pozdrowienie i błogosławieństwo prymasowskie, a zarazem polecam Was opiece Niebieskiej Królowej i naszych świętych Patronów.

Consolamini invicem. Całym sercem oddany w Chrystusie.


Druk: F. Korszyński, Jasne Promienie w Dachau, Poznań 1957, s. 128-129;
także: Dzieła, s. 778-779. 

odsłon: 7668 aktualizowano: 2012-03-13 19:47 Do góry