Watykan, dnia 24 grudnia 1946.
Jak przez wieki staje Polska przed żłóbkiem Bożej Dzieciny, w której nadal widzi urok życia, zapowiedź szczęścia, księcia pokoju. Jak przez wieki śpiewa naród barwną kolędę. Jak przez wieki zasiada rodzina polska z godnością do wigilijnego stołu, na który pada czar mistycznej świętości. Jak przez wieki odbywa się polskie łamanie opłatka i płyną życzenia, by łaski Zbawiciela radością opromieniały życie. Jak przez wieki śpieszy Polska przez głuszę zaśnieżonych dróg do kościołów, by w pasterce wyśpiewać swą duszę Bogu a serce nasycić tajemnicą tej nocy.
Wszystko po dawnemu, wedle obrzędu stuleci i wiary pokoleń. Ale nasza wizja betlejemska jest dziś jaśniejsza, nasze rozumienie rzeczywistości i cudu narodzin Boga-Człowieka jest dziś wnikliwsze, głębsze jest dziś przeżycie religijne kolędowego nabożeństwa. Bo o żłóbek Chrystusowy toczy się spór, wielki spór o jego treść, dziejowy spór o bóstwo i prawa tej Dzieciny. Ludy spętane kłamstwem, trwogą dławione, męczące się na dnie duchowej niedoli zatracają widnokręgi objawienia i w żłóbku widzą już tylko zjawy i symbole. Ducha Polski atoli nie omglił ani ból, ani czad fałszu, ani opętanie doczesnością. Dziś więcej aniżeli kiedykolwiek dla Polski żłóbek to świt, a to Dziecię to wódz, a Chrystus to Król, to Bóg, to droga i zbawienie.
Stajemy więc przed żłóbkiem Chrystusowym nie z zakłopotaniem i próżnią w duszy, lecz z wyznaniem wiary i ślubowaniem. Wiemy, że dobro zwycięży dzięki tej Dziecinie, że prawda zatriumfuje przez nią, Chrystusowy duch dalej wypierać będzie niewiarę, obłudę, ohydę upadłego życia - i w końcu przywróci człowiekowi jego przyrodzone i nadprzyrodzone dostojeństwo. Podział duchów wysunie na czoło ludzi dobej woli, ludzi zdrowych i wielkich, ludzi mocnych Bogiem, którzy stanowić będą o szczęściu narodów a pożycie świata oprą na sprawiedliwości i braterstwie, jako na społecznej treści chrześcijaństwa.
Na tle rozprawy duchów lepiej rozumiemy żłóbek Chrystusowy i związek Dzieciny bożej z życiem i losami dziejów. Więc kolęda brzmi jak hołd i służba, jak przysięga i hymn na cześć królewskich sztandarów Chrystusa.
W tę świętą godzinę mkną przedwojennym zwyczajem przez przestworza prymasowskie życzenia dla Polski i narodu. Płyną znowu jak przed siedmiu laty, z watykańskiego wzgórza, gdzie o grób Piotrowy oparta stoi na straży Chrystusowej prawdy niepokonana Opoka.
Życzę Polsce by wielkiej odbudowy dokonała bez przymusów i wstrząsów, w swobodzie i jedności, w świetle Chrystusowych wskazań i w niesłabnącym porywie wspólnego czynu.
By naród mocami bożymi uzdolnił się do pochodu ku przeznaczonej mu wielkości i na usługi pokoleń oddał bogate praenergie swej duszy.
By obrazu Polski nie ściemniły ani władcza pycha, ani przemoc, ani krzywda. By z duszy polskiej opadły urazy niewoli i bólu. By żadne pokusy nie uwiodły Polski i nie zwichnęły jej przeznaczeń.
By wśród cmentarzysk kultury, wśród ludów schwytanych w sidła kłamstwa Polska była ostoją prawdy, cnoty i swobody, wzorem twórczego wysiłku, postępu i pomyślności.
By żaden Polak nie zagubił się na obczyźnie i by po wojennym rozproszeniu polski tułacz, odnalazłszy drogę powrotu, włączył się wśród swoich w kolędowy chór szczęścia narodowego.
Niech w odnowionym przybytku ojczystym i w sercach polskich mieszka Słowo, które Ciałem się stało - i niech będzie po wieki nowych dziejów Rzeczypospolitej Panem i natchnieniem.
Druk: "Tygodnik Warszawski" 5(1947), s. 1;
także: Dzieła, s. 844-845.