Z listu do ks. Adama Cieślara, Dyrektora Zakładu w Oświęcimiu.

Warszawa, 17 X 1947.

Przewielebny i Drogi Księże Dyrektorze!

Dziękuję za zakonne życzenia jubileuszowe, które są mi tym milsze, że płyną z macierzy polskich posterunków Zgromadzenia. Byłem tam i ja kiedyś jako minima pars (najmniejsza cząstka) wcielania się myśli salezjańskiej w polskim życiu, stąd przerosty wspomnień i uczucia".

Wierzyć mi się nie chce, że to już pół wieku, jak w ręce świętego następcy Założyciela składałem śluby. Niestety wykoleiłem się. Po 25 latach szczęścia zakonnego rozpoczęło się to tłuczenie po świecie w nieswojej roli hierarchy. Mało pociechy miało ze mnie Zgromadzenie a czy będzie kiedyś jakaś korzyść z robót pasterskich, to pytanie i troska sumienia o wynik końcowego salda.

Więc proszę o modlitwy, ne deficiam in via. Pasterzowanie w kryzysowe czasy to nie beztroska turystyka po łatwej autostradzie, lecz bitewna przeprawa przez wilcze doły i zasieki. Dobrze, że jest z nami stary Bóg i że Niepokalana Wspomożycielka Jezusowej spuścizny prowadzi nas wszechmocnym ramieniem do zwycięstwa.

Pamiętajcie, że Oświęcim też wkrótce w godowej szacie obchodzić ma złote gody swego pierworództwa salezjańskiego i swej świętej służby pionierskiej na odwiecznych piastowskich rozłogach. Niech [więc] będzie wasz jubileusz wyzwoleńczym egzorcyzmem ku zażegnaniu ciemnych mocy, które wydały

Auschwitz, tę wstrząsającą przestrogę dla pokoleń przed deptaniem praw bożych i godności człowieczej.

Pozdrawiam czule drogich współbraci polskiej macierzy salezjańskiej. Bądźcie stróżami jej honoru i tradycji. Całemu zakładowi zaś nad siną Sołą zasyłam serdeczne błogosławieństwo prymasowskie.


Druk: Daj mi dusze, s. 34-35.

odsłon: 4468 aktualizowano: 2012-03-13 14:24 Do góry