Z listu do Alumna Władysława Sadowskiego.

Lourdes, 5 XII 1942.

Bardzo się ucieszyłem listem adwentowym. Niewątpliwie idzie przez krąg ziemski wielka burza, łamiąca grzech i złość, gotująca glebę świata na lepszy wzrost ziarna ewangelicznego, wśród którego nasiano tyle kąkolu. To wszystko ma Charakter ekspiacji i pokuty powszechnej, jeszcze mało zrozumianej i nie przyjętej przez upadłe pokolenie, ale zbawczej, podnoszącej życie i odnawiającej stosunek do Boga, ut fiat oblatoó gentium accepta et sanctificata in Spiritu Sancto. Rezultat będzie w końcu radosny, jakby nowa kreacja, jakby nowe Odkupienie. Nowe życie wstąpi w strupieszałe ludy a dzieje ich napełnią się treścią więcej ludzką, bo natchnioną bożym pierwiastkiem. Kościół też przejdzie odrodzenie przez ucisk i mękę, wracając w istotnych rysach do pierwotnej prostoty, głębi i czystości misji. Duchowieństwo będzie się musiało mocno podciągnąć, przejść na całego do istoty swego zadania, wyrzekając się niejednego nawyku światowości i niejednego obciążenia przez ubiegłe wieki. Wszystko razem zapowiada się jako wielkie odrodzenie, dla którego warto pocierpieć.

Na ogólnym tle Polska, więcej niż inne ludy skrwawiona, wykaże swe prawdziwe walory duchowe w nowej epoce dziejów. Trzeba atoli w ducha pokorze i pokucie hartować się i wiele się modlić, by się i w nas w całości dokonała owa nowa conspersio, by się spełniły we wszystkich sercach polskich owe azymi sinceritatis et veritatis, które na przełomie czasów głosił Apostoł.

Szczęść Boże w codziennej, cichej pracy ascetycznej, duchowej, naukowej! W wielkich czasach przyjdzie pracować na polskich łanach winnicy Pańskiej. Proseouere ad bravium supernacvocationis! Z czułym oddaniem i błogosławieństwem.


Druk: Daj mi dusze, s. 255-256.

odsłon: 4739 aktualizowano: 2012-03-08 19:27 Do góry